niedziela, 23 listopada 2014

healthy crisis... ??

Moje życie teraz przechodzi mały kryzys ale mogę powiedzieć, że to zdrowy kryzys. Mój najukochańszy wyjechał za granicę do pracy (przed świętami wraca ale potem wyjeżdża znowu, ma kontrakt do maja) i od tygodnia mam pracę. W końcu udało mi się. Pracuje w sklepie (w jednym z odzieżowej spółki LPP) w galerii handlowej. Praca na początku jest ciężka ale mam nadzieję, że z czasem uda mi się w cały ten rytm wkręcić i co najważniejsze pogodzić studia dzienne z pracą. Po odpoczynku po męczącym weekendzie w pracy, przy The Walking Dead z sunbitesami i Coca-Colą Zero, postanowiłam coś tu znowu napisać.


Ostatnio po lekkim przypływie gotówki postanowiłam w końcu złożyć zamówienie na mintishop.pl. Zamówienie było głównie składane dla podkładu REVLON, którego cena tam jest o połowę tańsza niż w drogeriach. Przy okazji zamówiłam sobie kilka pędzelków z HAKURO, szczotkę Tangle Teezer (która według mnie nie wyróżnia się niczym konkretnym od zwykłej szczotki ale mają wszyscy mam i ja :)), gumki do włosów Invisibobble, szminkę Makeup Revolution, róż do policzków Africa i suchy szampon do włosów Batiste. Oczywiście w paczce znalazłam również krówkę mintishop :).



Szminka jest po prostu super, kolor jest wręcz idealny dla mnie. Jest trochę pielęgnacyjno-nawilżająca. Kolor utrzymuje się w miarę długo jednak nie mogę stwierdzić jak długo, ponieważ mam trochę głupi zwyczaj "zjadania" szminek. Różu użyłam tylko raz. Wystarczy go odrobina aby uzyskać na skórze zadowalający efekt.


Pędzelki troszeczkę już przybrudzone ale to dlatego, że nie mogłam się powstrzymać przed ich użyciem. Jestem z nich mega zadowolona, wiem na pewno to nie są ostatnie takie moje pędzle.




Jakość moich zdjęć nie jest super (wszystkie są robione telefonem) ale na razie nie miałam okazji, ani  tak naprawdę konkretnego powodu aby zainwestować w porządny aparat fotograficzny. Mam nadzieje, że z czasem ten blog będzie ku temu dobrą przesłanką.

Udanego niedzielnego wieczoru.

piątek, 14 listopada 2014

Jednym z moich marzeń jest.. Paryż. Bardzo bardzo chciałabym tam pojechać, pochodzić, pozwiedzać. Główne wyobrażenie o Paryżu jakie mam to to z filmów, seriali, przeróżnych zdjęć i książek. I chciałabym to w końcu zobaczyć sama. Marzy mi się wstanie rano, perfekcyjne nałożenie make-upu, założenie mojego ulubionego trencza, baletek, wygodnych jeansów i torebki chanelki (której niestety jeszcze nie posiadam i  nie zanosi się na to w najbliższej przyszłość ;)) i pójście na typowo francuskie śniadanie. A potem na dłuuuugi spacer po tym mieście. Tak, wiem wiem jest coś takiego jak syndrom paryski, dużo znajomych powtarza mi jak to rozczarowuje się tym miejscem. Ale ja cały czas wierze moc tego miasta. Jak na razie nie zanosi się na to bym mogła pozwolić sobie na jakikolwiek wyjazd, a tym bardziej dłuższy pobyt tam.






Do wakacji jest jeszcze trochę czasu, może akurat uda mi się znaleźć jakąś prace i odłożyć trochę pieniądza, a po obronie wsiąść w samolot i ruszyć spełniać marzenia ;)

poniedziałek, 10 listopada 2014

Keep your heels, head & standards high.

Zaczynam 3 rok studiów. Poszukuję pracy.  Nie mogę powiedzieć, że moje życie jest nudne ale czasami mam wrażenie, że nic ciekawego w nim się nie dzieje. W czasie wakacji postanowiłam sobie: CIESZYĆ SIĘ KAŻDA DOBRĄ CHWILĄ. I właśnie tymi chwilami będę się tu z wami starała dzielić. Jestem osobą dość nieśmiałą. Najzwyczajniej w życiu boje się czasami coś powiedzieć, czy zrobić. Staram się cały czas i pracuje nad tym. Zawsze staram się być sobą, nieważne co by się działo trzymać głowę wysoko i wierzyć, że dam radę coś zrobić.


Trzymajcie za mnie kciuki.

nowe uzależnienie... ?

Od jakiegoś czasu coraz więcej pieniędzy wydaje na kosmetyki. Jeszcze pół roku temu nie pomyślałbym, że mogę ostatnie pieniądze zamiast na jedzenie, czy nawet na zimowe kozaki (wciąż poszukuje tych jedynych idealnych) wydać na jakiekolwiek kosmetyki! Korzystając z promocji w Rossmannie znowu sobie pozwoliłam na zakupy. Po chwili kombinowania, udało mi się zakupić rzeczy które chciałam i potrzebowałam (tak mi się wydaje dalej - bo po co komu piąty czarny eyeliner). Za wszytko zapłaciłam niecałe 46 zł, biorąc to na dwa różne paragony.


Miłego dnia ;)
Ja biorę się już do pisania swojej pracy licencjackiej.